GEOCACHING – pasja Andrzeja

Uczeń naszej szkoły, Andrzej Mitranka ma nietypowe, jak na razie hobby. Zafascynowany od najmłodszych lat historią „wkręcił się” w fascynującą zabawę wymagającą zarówno aktywności fizycznej , jak i poszerzania swojej wiedzy z zakresu wielu dziedzin nauki. 

Warto przeczytać na czym polega ta fascynująca zabawa. Może wśród uczniów i ich rodziców znajdą się naśladowcy Andrzeja. Jak zauważył chłopiec ,warto czasami wstać od komputera , rozejrzeć się wokół i aktywnie spędzić wolny czas.

Czym jest geocaching? Dla jednych to ciekawe urozmaicenie niedzielnego spaceru, dla innych hobby, któremu poświęcają cały swój wolny czas. 

  Idea gry w „szukanie skarbów” powstała w 2000 roku, gdy wojsko amerykańskie przestało zakłócać sygnał GPS. Wówczas pewien rolnik z Oregonu wziął wiadro, umieścił w nim dzienniczek z paroma drobiazgami i umieścił w lesie. Po tym opublikował współrzędne na stronie fanatyków GPS i tak ludzie zaczęli zjeżdżać się do tego miejsca, wpisywać, wymieniać drobiazgami, aż zrodził się pomysł gry terenowej. Od tamtego czasu wszystko powoli rozkręcało się, poszukiwaczy przybywało, a skrytki były ukrywane w kolejnych zakątkach świata. Do Polski geocaching dotarł około 2010 roku. Wtedy też założona została pierwsza skrytka. Obecnie na świecie aktywnych jest ponad 3 miliony(!) skrytek, a liczba ta ciągle rośnie…

  Ogólną ideą tejże gry jest podróżowanie i pokazywanie nieznanych nam miejsc. Skrytki  nazywane są w Polsce keszami (od angielskiego słowa „cache” oznaczającego właśnie skrytkę). Można wyróżnić wiele rodzajów keszy. Od tradycyjnych, przez zagadkowe, wieloetapowe, po Wherigo i Letterbox. Skrytki są bardzo starannie kamuflowane, tak aby zwykły przechodzień nie mógł ich znaleźć. W środku zawsze jest dziennik wpisów nazywany logbookiem oraz drobiazgi do wymiany(zależy od wielkości). Są różne rozmiary keszy, np. mikro, czyli probówki, małe -wielkości jabłka, zwykłe rozmiaru śniadaniówki i duże pod postacią skrzyń po amunicji NATO. Nigdy nie przenosi się keszy, gdyż mają one przypisane stale miejsce.

  O geocachingu usłyszałem w lipcu 2020 roku od wujka. Początkowo zbytnio mnie to nie zainteresowało, aż do przyjazdu kuzyna. Wtedy podczas nudy wpadliśmy na pomysł, aby znaleźć najbliższego kesza. Była to lutomska skrytka GC7E2TD „Kościół Przemienienia Pańskiego”. Doskonale pamiętam tą chwilę, gdy ją znaleźliśmy. Wielkie zadowolenie i satysfakcja motywowały mnie do dalszych działań. Niestety na jakieś dwa miesiące zapomniałem o grze. Aż w październiku na nowo zacząłem keszować. Kesz po keszu rosła mi liczba znalezień. W grudniu mój licznik wskazywał ok. 40 skrytek. Wówczas postanowiłem założyć własną. Jest to GC93EDP „Boisko w Lutomii Górnej”. Za nią poszła GC93ZDG „Dawny zakład hafciarski Gerharda Schuberta”. Na chwilę obecną jestem właścicielem 5 keszy. Moim celem jest pokazanie geokeszerom z bliska typowej dolnośląskiej wsi, jaką jest Lutomia, przybliżenie jej historii oraz odkrycie pozornie mało interesujących miejsc. Bo mało kto wie, że 60 lat temu moja rodzinna wieś posiadała aż 3 pałace…

  Dla mnie ta gra jest bodźcem do oderwania się od komputera, spędzenia aktywnie czasu na świeżym powietrzu. Jednego dnia potrafiłem przejechać ponad 22 kilometry rowerem w poszukiwaniu skrytek. Według mnie nie ma lepszego pomysłu na aktywność fizyczną niż właśnie Geocaching. Jest to super alternatywa dla tych, którzy nie przepadają za ekstremalnymi sportami.

  Gorąco polecam aby sprawdzić, jak wiele radości dostarczyć może niepozorna gra terenowa i zachęcam do dołączenia do niej.